Przez wszystkie lata przyjaźni i pracy łączyło nas z Martą – oprócz siostrzanej miłości – szczególne zrządzenie losu, dzielące na dwoje każdy niezwykły przypadek, fatum, nieszczęście i radość…
Nobel Srobel
Chciałoby się czasem siąść i coś zajebistego napisać. Pierdolnąć, kurwa, taki tekścik, żeby wrogom, zawistnikom i Szanownemu Komitetowi Noblowskiemu oko zbielało i żuchwa opadła. Coś smacznego stylistycznie i o fabule tak porywającej, by czytelnikowi kęs bułki z serem utknął pomiędzy zębami w nagłej niemocy żucia. Chciałoby się mieć temat, jakiego jeszcze nie było. Epicki, monumentalny, noż kurwa, po prostu WIELKI.
I co? Dupa. Wszystko już było. Nędza, marazm, posucha.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.